Cześć! Niedawno wróciłam (w połowie) z obozu Rancho u Marka zacznijmy od tego, że było nas około siedmiu, turnus trwał 5 dni. Mieszkaliśmy na jakimś strychu gdzie był straszny bałagan (wszędzie porozwalane stare dywany, drzwi od prysznica itp.), spaliśmy w śpiworach na łóżkach polowych, z których wystawały sprężyny, w nocy było straaasznie zimno, śmierdziało tam tak strasznie, że aż się chciało wymotywać, koło naszych ""łóżek"" chodziły koty i psy (brudne dodatkowo). Co do wyżywienia, nie mam żądnych zastrzeżeń , jedzenie smaczne itd. Konie były narowiste i nie reagowały na praktycznie żadne sygnały, instruktorka wydawała tylko takie polecenia jak ""kłusem"" czy ""galopem"" kompletnie niczego nie uczyła a dodatkowo przyszedł chłopiec i dziewczynka i zamiast instruktorki ja musiałam ich uczyć jeździć. Stajenny przychodził tylko rano dać koniom trochę siana resztę musieliśmy robić my od rana do wieczora ( w tym także wyprowadzać psy). Dodatkowo za te pięć dni zapłaciłam 550 zł! (tak jak za porządny normalny obóz jeździecki). To tyle co chciałam napisać ( w skrócie). Chce jeszcze dodać, że to jest moje zdanie i tak jak każdy mam prawo je wyrazić. Pozdrawiam
Chcesz coś sprzedać lub kupić, oferujesz usługi, szukasz pracownika lub pracy?
Opinia na temat obozu- Rancho u Marka, Bargłówka komentarze opinie